Czasami bywa tak, że mimo najszczerszych chęci, i tak nie do końca bywamy zadowoleni z efektu remontu lub po latach wystrój wnętrza zwyczajnie się nudzi. Zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy – pochopnie wybrany kolor okleiny nie do końca pasował do ogólnego zamysłu. Wymiana skrzydeł wewnętrznych to nie lada wydatek, dlatego wybrałam tańszą alternatywę – oklejanie drzwi.
Jak wybrałam moje naklejki na skrzydła drzwiowe?
Przyznam szczerze, że w pierwszym odruchu planowałam przemalować drzwi w korytarzu na inny kolor. Te wybrane przeze mnie były w kolorze jasnego bejcowanego dębu, dlatego zadanie nie wydawało się trudne, jednak… Wyobraziłam sobie plamy z farby i na odzieży, i na ścianach, całe metry nieporęcznej folii malarskiej, a do tego – ciągłe przyglądanie się ewentualnym smugom. Zdecydowanie za wiele zachodu! Zamiast tego, przejrzałam sieć, gdzie znalazłam sklep www.fototapety.shop, w którym znalazłam mój wnętrzarski święty Graal – naklejki na drzwi. Okazuje się, że do wyboru mam nie tylko typowe wzory jak beton czy drewno, takie których standardowo poszukuje się dla wnętrz, ale na dodatek… Całą masę bajecznie kolorowych oklein, które sprawiają, że wnętrza stają się naprawdę nietypowe – dokładnie takie, jak sobie wymarzyłam. Dla mojego dość wąskiego, ale długiego korytarza wybrałam wzór, który optycznie go powiększy i uczyni go nieco mniej „klaustrofobicznym” – majestatyczny widok na przestrzeń miejską.
Czy oklejanie drzwi wewnętrznych jest trudne?
Choć to właśnie wszelkie trudności związane z malowaniem ostatecznie przekonały mnie, że to właśnie oklejanie drzwi wewnętrznych będzie tym, czego podejmę się najchętniej, i tak nie opuszczały mnie wszystkie wątpliwości. Czy zrobię to równo? Czy efekt będzie zadowalający? Czy nie zniszczę okleiny ani samych drzwi? A może będę potrzebować wsparcia ze strony profesjonalnych narzędzi? Na szczęście, na wspominanej już przeze mnie stronie, znalazłam przejrzysty przewodnik, z którym całe przedsięwzięcie przebiegło łatwo, szybko i z pięknym efektem.
W jaki sposób folia na drzwi zasłoni starą okleinę?
Moje drzwi miały pierwotnie dość jasny odcień, jednak zastanawiałam się, czy wybrany przeze mnie wzór zdoła całkowicie go przykryć. Na szczęście nowoczesna folia na drzwi ma szary klej kanalikowy, który pełni rolę bazy neutralizującej wszystko, co znajduje się pod wzorem. A kanaliki? To właśnie dzięki nim można sprawnie usunąć „bąbelki” powietrza powstałe podczas klejenia „na sucho” – czyż to nie wygodne?
Dopasowanie naklejki na drzwi wewnętrzne. Jak to zrobić?
Wspomniałam, iż w moim korytarzu pojawiły się zupełnie nowe skrzydła drzwiowe? Wykonano je, jak w większości obecnych przypadków, na wymiar – tak, by dopasowały się do konkretnego wnętrza. W związku z tym martwiłam się, iż wybrane przeze mnie naklejki na drzwi wewnętrzne nie będą pasowały, a wzór „wyjdzie” poza krawędzie skrzydła. Jakże bardzo się myliłam! Dzięki wygodnemu konfiguratorowi udało mi się nie tylko idealnie zwymiarować nadruk, ale dodatkowo: podzielić go na poręczne bryty. Wszystko to sprawiło, że nie musiałam „męczyć się” z dużymi arkuszami, a zamiast tego otrzymałam idealnie przycięte pasy, które stworzyły na skrzydłach w moim korytarzu idealnie spasowane wzory – dosłownie nie widać granic pomiędzy kolejnymi pasami naklejki. Duża w tym zasługa specjalnej zakładki.
Naklejka na drzwi – pomysł dla amatora?
Uzbrojona w niezbędną wiedzę, zabrałam się do pracy. Zanim jednak kolorowa naklejka na drzwi trafiła w docelowe miejsce, dokładnie wyczyściłam okleinę – wystarczył zwyczajny płyn do mycia szyb, taki z zawartością alkoholu (dla odtłuszczenia powierzchni). Przygotowaną powierzchnię zwilżyłam mieszanką wody i płynu do mycia naczyń. Ciekawostka – do rozdzielenia naklejki oraz warstwy podkładowej użyłam… samych drzwi! Delikatnie umieściłam pierwszy pas okleiny w górnej części skrzydła i stopniowo, równając w dół, zamocowałam go na nim (uwaga, na tym etapie naklejka wciąż „trzyma się” bez użycia kleju!). Ostrożnie rozdzieliłam warstwę podkładową, którą miałam bezpośrednio z wierzchu, uwalniając w ten sposób warstwę z klejem. Ponownie zwilżyłam tę warstwę i powoli obróciłam ją bezpośrednio w stronę okleiny – szczęśliwie naklejka nadal była zwilżona, przez co mogłam zmodyfikować jej ułożenie. Po uzyskaniu odpowiedniego rozłożenia, usunęłam raklą nadmiar wody spod folii, a zbędne już zakładki obcięłam równo za pomocą noża do tapet. Na koniec – delikatna kosmetyka – miękką ściereczką usunęłam nadmiar wody i docisnęłam wzór do drzwi. Aby uzyskać efekt jeszcze szybciej, użyłam suszarki do włosów: podmuchem ciepłego powietrza zintensyfikowałam działanie kleju – GOTOWE.
Folie na drzwi. Dla chłopca i dla dziewczynki
Metamorfoza w korytarzu okazała się strzałem w dziesiątkę. Nie tylko oszczędziłam na wymianie kompozycji, ale udało mi się przeprowadzić ten proces praktycznie bez żadnych skomplikowanych remontów! Zastanawiałam się, czy dla dziecka również znajdę odpowiednie folie na drzwi? Dla chłopca wybór okazał się oczywisty i niepodlegający żadnym negocjacjom – wejście do pokoju mojego syna uświetnią już niebawem kolorowe wzory rodem z odległej galaktyki. Trzymajcie kciuki!